czwartek, 18 grudnia 2008







a jak juz sie pojawil...przewrocil caly swiat do gory nogami...


w szpitalu dal sie zapamietac dzieki swojemu niezwykle silnemu glosowi ktory ja rozpoznawalam bedac a drugim koncu korytarza...zreszta te chwile byly rzadkoscia gdyz byl ciagle tak glodny ze pielegniarka przynosila go co 30minut przerywajac naswietlanie:/


pierwsze dni, tygodnie uczylismy się siebie nawzajem, planowalismy na nowo czas, organizowalismy sie w zupelnie inny sposob. teraz to my podporzadkowalismy sie tej malej istotce...przyznam poczatki nei byly latwe, wszystko bylo takie nowe, zaskakujace ale juz po pierwszym miesiacu oswoilismy sie z najpiekniejsza rola na swiecie-rodzicow...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz